Przejdź do treści
Źródło artykułu

W końcu kwietnia rusza proces wydobywania szczątków Airbusa

Pod koniec kwietnia rozpocznie się proces wydobywania wraku Airbusa Air France i szczątków pasażerów znajdujących się w odnalezionych fragmentach kabiny – poinformowała agencja Bloomberg.

Agencja powołuje się na e-mail rozesłany mediom przez francuskiego Ministra Transportu, Thierry’ego Mariani. W e-mailu tym szef resortu poinformował że 21 kwietnia br port w Dakarze (Senegal) opuści jednostka poszukiwawczo-ratownicza, specjalnie przystosowana do prac ratowniczych. Mariani nie sprecyzował po jakim czasie znajdzie się ona na miejscu katastrofy, ale stwierdził iż proces poszukiwania i wydobywania szczątków potrwa do „drugiej połowy czerwca”.

Prace poszukiwawczo-ratownicze prowadzone będą z pomocą specjalistów z amerykańskiego Woods Hole Oceanographic Institution (WHOI), którzy używając robotów podmorskich Remus zlokalizowali wrak. Obejmą one dokładne ustalenie położenia poszczególnych fragmentów samolotu, sprawdzenie i określenie ich rozmiarów oraz określenie liczby zwłok pasażerów i załogi.

Jak do tej pory wiadomo jedynie, że eksploratorzy z WHOI w czasie pierwszych oględzin miejsca katastrofy widzieli zwłoki „conajmniej kilku” osób.

W czasie lokalizacji priorytetem będzie poszukiwanie rejestratorów lotu – czarnych skrzynek maszyny. „Priorytetem będą techniczne badania wraku i – jeśli zostaną odnalezione – wydobycie rejestratorów” – napisał Mariani w e-mailu. Inny statek zajmie się po zlokalizowaniu i przebadaniu wydobyciem zarówno fragmentów wraku, jak i zwłok ludzkich. To ostatnie, według szefa resortu, jest konieczne „ze względu na toczące się dochodzenie, mające ustalić przyczynę wypadku”.

Minister Transportu oraz Jean-Paul Troadec, dyrektor francuskiej agencji rządowej ds. wypadków w transporcie - Bureau d'Enquêtes et d'Analyses (BEA) spotkali się już z rodzinami ofiar, informując, że nikt nie będzie zaproszony na pokłady jednostek poszukiwawczo- ratowniczych. Dotyczy to zarówno przedstawicieli rodzin, jak i dziennikarzy. Jak stwierdził Mariani, takie działanie ma na celu uniknięcie negatywnego wpływu na dochodzenie kryminalne. Francja jest bowiem jednym z kilku krajów Europy, gdzie wypadek z ofiarami śmiertelnymi automatycznie powoduje wdrożenie śledztwa kryminalnego.

Airbus A330-200 F-GZCP linii Air France o kodzie AF447 odbywał rutynowy lot na trasie Rio de Janeiro – Paryż w nocy 31 maja na 1 czerwca 2009. 1 czerwca około 2.30 nagle z samolotu w ciągu 4 minut nadeszła seria 24 automatycznych komunikatów generowanych przez pokładowy system komputerowy. Informowały one o problemach odczytu szybkości i niewłaściwej prędkości maszyny. Potem nie nadszedł już żaden komunikat z AF447.

Wysłana na poszukiwania ekipa ratownicza Marynarki Wojennej Brazylii znalazła 1090 km na północny wschód od wysp Fernando do Noronha pływające pojedyncze ciała. Ogółem wraz z ciałami wyrzuconymi na brzeg morza odnaleziono zwłoki 50 z 228 pasażerów i członków załogi maszyny. Nikt nie przeżył katastrofy.

Do obecnej chwili nie ustalono jej przyczyny. Najczęściej przyjmowana hipoteza mówi o splocie niekorzystnych czynników. Pierwszym była awaria nadajnika prędkościomierza tzw. rurki Pitota na skutek zamarznięcia. Drugim – wynikające z tego przekazywanie do pokładowego systemu komputerowego niewłaściwych odczytów dotyczących prędkości, co spowodowało jej znaczne obniżenie i przekroczenie krytycznych kątów natarcia tzw. coffin corner. Powoduje to zwalenie się maszyny i lot w rozciągniętej spirali. Piloci nie zdołali opanować samolotu w fatalnych warunkach atmosferycznych panujących na trasie lotu. Maszyna uderzyła w powierzchnię oceanu, rozpadając się na fragmenty.

Wraku Airbusa nie zdołano odnaleźć. Przyczyną była głębokość oceanu i fakt, że katastrofa miała miejsce na obszarze tzw. Grzbietu Środkowoatlantyckiego, który, jak twierdzą specjaliści badań podwodnych „przypomina podmorskie Alpy”. Ostatecznie fragmenty wraka zlokalizowano 3 kwietnia 2011 roku na głębokości 3900 metrów.

Do obecnej chwili nie znaleziono jednak rejestratorów lotu – czarnych skrzynek samolotu. Eksperci lotniczy podejrzewają jednak, że wskutek niemal dwuletniego pobytu na dnie oceanu na dużej głębokości w strefie wysokich ciśnień, mogły one zostać zniszczone, a ich zapis może być niemożliwy do odtworzenia. (PAP)

mmej/ tot/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony